Komentarze: 0
Sama a może jednak samotna?
Czy aby bycie samemu jak i bycie osamotnionej ma jakąś różnicę? Czy gdy mówię że jestem singielką, jestem sama, sama na siebie nakładam jakąś metkę. I jestem jak radar, który mówi moim znajomym, że to ta właśnie. Nikogo nie ma, trzeba jej pomóc - co najczęściej kończy się wielkimi porażkami. Jak mnie widzą pary? Bo jednak życie w gronie ludzi, którzy są sparowani, mają swoją drugą połówkę itp. nie jest zbyt łatwe. Ale jednak oni są, ma się tych znajomych i chyba nie jestem wtedy osamotniona. Ale to "chyba" wkrada się w każde zdanie jakie mam na myśli. Czyli typowe zwątpienie. Gdy w tym momencie zerkam na tytuł, czuje że obie kwestie mnie dotyczą. Oczywiście dostrzegam w nich różnice, ale siedzę późnym wieczorem i to w piątek przed laptopem i rozwodzę się na ten temat. A do tego żaden z moich znajomych nie pisze do mnie, nawet nie potrafię dokładnie zlokalizować miejsca gdzie mam telefon. I to nie dla tego że jestem bałaganiarą, ale dlatego że nie potrzebuje go, nie używam go, a dokładniej nikt o mnie nie myśli i nie obchodzi nikogo to co ja teraz robię. Więc na ten moment śmiało mogę stwierdzić że jestem sama i osamotniona. Ale nie chodzi mi o obecną chwilę lecz o czas nieokreślony, o moje życie w tym momencie, o ten rozdział z niego. Mam znajomych mam przyjaciół ale nie umiem się wdrożyć w to i dopada mnie samotność. A dodając to, że jestem singielką to kwestia pierwsza jak najbardziej do mnie pasuje. Ja sama. Ale czy ja samotna? To już brzmi gorzej. Rodzina, znajomi, ludzie którzy mnie otaczają. Wypełniają moje życie, nadają mu smaczka. Nakręcają mnie i prowokują do wielu rzeczy, mam w nich oparcie i ufam kilku z nich. Więc słowo samotna było by nieodpowiednie, nie powinnam go używać. A przynajmniej nie zapisywać się do tej grupy. A inni? Sami czy samotni? Ciężko stwierdzić, bo poruszyłam tu tylko drobne kwestie mojego życia. Każda osoba to inny przypadek, każda osoba to inna historia. Jednak warto pamiętać o tych którzy są tu, teraz i z nami. Mimo wszystko.