Archiwum lipiec 2016


lip 31 2016 Dzień 8
Komentarze: 0
Dochodziła siódma, spostrzegłam, że leżę koło niego i niedługo obudzi się i wrócimy, wrócimy do rzeczywistości. Musiał mnie przenieść z dołu, mieliśmy spelecione ręce, byłam na tyle blisko, że mogłam łatwo wyczuć bicie jego serca. W pokoju była taka cisza, że wystarczyło wsłuchać się, był spokojny, nie taki jak wczoraj. Odsunęłam się od niego i wyszłam z łóżka. Ubrałam się, spakowałam resztę drobiazgów i zeszłam na dół. Babcia i dziadek Mateusza już pakowali do jego samochodu jakieś pakunki, zapewne to jedzenie, typowe słoiki na życie studenckie. Zrobiłam kawę i usiadłam przy stole, widziałam przez okno tą starszą parę. Widziałam ich wzrok, to jak na siebie patrzyli, jak bardzo się kochali. On martwił się o nią a ona o niego, po mimo upływu lat wiąż było widać w nich tą miłość i troskę. 
-Też chciałbym znaleźć kogoś takiego - usłyszałam za plecami nagle, to Mateusz stał za mną i również patrzył na swoich dziadków - wielka miłość, tylko czy jest ona dana wszystkim - powiedział i usiadł naprzeciwko mnie z pytajązym wzrokiem. 
-Na pewno kiedyś spotkasz tą jedyną - powiedziałam i zamoczyłam usta w kubku kawy, mój wzrok spadł na dół, nie mogłam na niego patrzeć, przychodziło mi to z trudem. Za moment będziemy jechać, trasa i będę u siebie. Skończy się. 
-Kochani- powiedziała babcia Mateusza- dziadek poszedł po wasze torby, już wszystko spakowane, zjecie i jak chcecie będziecie mogli jechać. 
Tak jak powiedziała tak i zrobiliśmy, jeszcze przed wyjazdem babcia Mateusza chciała zrobić nam zdjecie na pamiątkę. Dziadek kazał nam się objąć, podeszłam do niego a on mnie objął, gdy tylko to zrobił poczułam dreszcz na swoim ciele. To może być jedno z ostatnich przytuleń, czułam jak na mnie patrzy jednak sama ja patrzyłam w migawkę aparatu. Za długo nie wytrzymałam odwróciłam wzrok w jego stronę, przyglądał mi się , patrzył wprost w oczy. 
-Starczy już dzieci - usłyszeliśmy nagle  -dziękujemy wam - powiedział dziadek. A my rozłączyliśmy się i wsiadliśmy do samochodu. Większość drogi zerkał na mnie jednak się nie odzywał. Ja też nie miałam śmiałości by coś powiedzieć. Wiedziałam, że Adam będzie na mnie czekał w miejscu gdzie się zatrzymamy. Nie powiedziałam tego mu, nie wiedziałam jak. Zajechaliśmy na miejsce, wtedy wyszłam szybko z samochodu, bo widziałam, że chce porozmawiać. Otworzył bagażnik, wyjąłam torbę i odwróciłam się, Adam już czekał na mnie niedaleko. Szedł w moją stronę. Zdąłyłam zrobić parę kroków gdy Mateusz zatorował mi drogę. Czułam jak serce zaczyna mi szybciej bić. 
-Zadzwoniłaś po niego?- spytał 
-Sam chciał przyjechać po mnie- powiedziałam i chciałam już go ominąć.
-I tak się skończy ?-spytał a ja stanęłam - po tym wszystkim odejdziesz od tak?
- Sam mówiłeś, że co tam to zostaje między nami a gdy wrócimy wszystko wróci do stanu poprzedniego, tak jak by się nic nie wydarzyło. Taka była umowa. - powiedziałam i czułam że powinnam odejść bo nie wytrzymam tego. 
-Umowa? - powiedział z śmiechem- Jaki stan poprzedni Monia! Chyba to co się wydarzyło nie zostanie od tak zapomniane. Ja nie zapomnę.- powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Odjął mnie- nie uciekaj ode mnie, proszę- powiedział i Adam odciągnął mnie od niego. 
-Cześć- rzucił mu i odszeł ze mną od niego.
Nie minął moment gdy poczułam silne pociągnięcie, Mateusz mnie odciągnął i przyciągnął do siebie, złapał mnie tak bym nie upadła i pocałował. Czułam ciarki i dreszcze i wszystko co tylko jest możliwe. 
-Nie odpuszczę- powiedział w moje usta- nie zapomę. 
Powiedział i zostałam od niego odciągnięta. Resztę dnia spędziłam w łóżku, próbując zapomnieć, wypersadować go sobie z głowy. Jednak gdy chciałam o tym zapomnieć to jeszcze bardziej było mi go brak. Jego przytulania, pocałunków, całego jego. 
Muszę szybko o nim zapomnieć. 
herma7 : :
lip 30 2016 Dzień 7
Komentarze: 0
Gdy jeszcze spał wstałam i wyszłam się przejść, musiałam to przemyśleć, to szaleństwo. Zaczęło się nie wiem kiedy, za szybko, nieodpowiednio, nie powinno mnie tak ponieść. To miało być łatwe, nie miało być żadnych przytuleń, jedynie przy jego dziadkach, żadnych pocałunków nic. A wyszło kompletnie inaczej. Całkowicie. Wyszłam na taras, przebrałam się w wygodniejsze rzeczy, wykąpałam na dole by go nie budzić i teraz popijałam już gorącą herbatę i patrzyłam w dal. Na wszystko i na nic. Zabrnęłam z tym za daleko. 
*
Obudziłem się, byłem zmęczony przez myśli, jednak uczucie pustki ocknęło mnie natychmiastowo. Nie było jej. Ani koło mnie, nigdzie w pokoju ani w łazience. Zleciałem jak oparzony na dół, na stole leżała karteczka od dziadków "pojechaliśmy na zakupy". Sprawdziłem wszystkie pomieszczenia w domu, nie było jej nigdzie. Wleciałem na górę by sprawdzić czy jej rzeczy są, były, sukienka leżała na fotelu, wcześniej jej nie zauważyłem, jednak to że jej rzeczy są nie oznacza że nie wyjechała. Chciała to zrobić już raz, więc może teraz jej się udało. Usiadłem załamany z rękami na głowie, nie mogła mi tego zrobić. Na pewno nie, chwyciłem telefon i zadzwoniłem na jej numer. Usłyszałem znaną mi melodie, jej telefon był tu więc i ona powinna być. Zszedłem ponownie na dół, rozejrzałem się uważniej, drzwi od tarasu były otworzone. Musiała wyjść. Poszedłem w ich kierunku, stała opierając się o balustradę. Była zamyślona, nie widziała że byłem za nią, a ja chciałem ją objąć, przytulić i nie pozwolić by odeszła. Jednak po tej nocy nie wiem co ona myśli, nie wiem co chce zrobić. Podeszłem bliżej, oparłem ręce o balustradę a jednocześnie znalała się pomiędzy nimi Monia. Nie odwróciła się, nie spojrzała na mnie. Widziałem, że stara się nie dotknąć mnie, chce utrzymać dystans. Nie miałem co jej się dziwić, była zagubiona, a wszystko się tak dobrze układało, aż do momentu spotkania Adama. 
-Chciałbym cofnąć czas o te parę godzin- powiedziałem do niej.
-To nic by nie dało i tak trzeba się zmierzyć z rzeczywistością, a kłamstwo zawsze wychodzi. Wcześniej czy później. -powiedziała i odwróciła się do mnie przodem- zrobiłam herbatę- powiedziała wskazując kubek i przeszła koło mnie, jednak odwróciła się jeszcze- o której jedziemy jutro?- spytała. 
-Rano, o ósmej- powiedziałem nie odwracając się teraz do niej. Byłem zły, przez całą tą sytuację, przez to jak się to potoczyło. Ona musiała odejść na te słowa. Praktycznie przez cały dzień się mijaliśmy, spędzaliśmy niby czas razem ale kompletnie oddzielnie. Powiedziałem dziadkom, że rano wracamy, byli zdziwini, jednak nie spostrzegli że między nami coś się stało. Wieczorem, zdałem sobie sprawę, że to ostatnia noc z nią. Dotarło to do mnie całkowicie, czułem niesamowite kucie wewnątrz i strach jednocześnie. Nie chciałem jej stracić. Położyłem się dość wcześnie, a jej nie było i nie było. Zaczynałem być nerwowy, zaczynałem się martwić, postanowiłem o drugiej zobaczyć co się z nią dzieje. Zasnęła w mojej koszuli na sofie na dole. Była taka spokojna, piękna i jeszcze moja choć już taka daleka również. Wziąłem ją na ręce, strałem się jej nie obudzić. Wniosłem ją na górę i położyłem na łóżko, cały czas od chwili na dole gdy mnie objęła za szyję tak i teraz gdy leżała jej ręce oplatały moją szyje. Nie mogłem jej nie przytulić gdy była tak blisko. Pachniała przepięknie, wtuliła się we mnie ale nadal spała. Była taka bezbronna, tak blisko a i daleko. Musnąłem jej usta delikatnie swoimi i teraz czułem, że mogę zasnąć. 
herma7 : :
lip 29 2016 Dzień 6
Komentarze: 0
Przytulał mnie, obejmował i całował, jego palce wędrowały po moim ciele. Myślał, że śpię, jednak nie dało się gdy on tak się zachowywał. Miałam ciarki na ciele gdy szmyrał mnie, gdy jego ręce wędrowały po moim. Odwróciłam się do niego przodem i objęłam jego twarz w moje dłonie. Uśmiechnął się i mnie pocałował, bardzo namiętnie. Nie chciał się oderwać ode mnie, a i ja tak samo od niego. Przewrócił mnie na plecy i całował, jego ręce wędrowały po moim ciele, a moje po jego. Moja ręka błądziła w jego włosach, a druga po plecach. Całował mnie po szyji, jego ręka zjechała do moich ud , które uniósł, moje nogi objęły go w pasie a on zaczął rozpinać moją koszulę. Moje palce, paznokcie wbijały się w jego ciało pod wpływem jego dotyku. Czułam jego usta, jak całują moje ciało, gorąco bijące od niego, czułam jego każe muśnięcie. Byliśmy jak w amoku, był tylko dla mnie a ja dla niego. Widziałam w jego oczach żar, pożądnie, widziałam je wcześniej ale nie nigdy w takim stopniu, chciał mnie, byłam tego pewna. I byłam pewna że coś czuje do niego. Uniósł mnie lekko i już chciał  rozpiąć mój stanik gdy do drzwi pokoju ktoś zastukał. 
-Moment - powiedział głośniej Mateusz po czym go puściłam i zaczęłam zapinać guziki a on odsunął się na bok łóżka i głośno westchnął, wygladaliśmy już dość zwyczajnie jak po takim momencie- idę -powiedział i w tym momencie usłyszał drugie pukanie. - tak ?- zapytał za drzwiami zobaczył swojego dziadka. 
-Cześć, chciałem zapytać czy będziecie jeść obiad z nami, bo jak tak to nie ma i musicie zamówić sobie coś. Ja i babcia mamy takiego jak wy to młodzieży mówicie- zastanowił się chwilę - kaca, że idziemy dalej spać- powiedział i odwrócił się na pięcie. 
-Okey, dzieki dziadku za informacje- powiedział Mateusz a jego dziadek tylko pamachał reką na zgodę i w geście by się od niego odczepić. 
Mateusz zamknął drzwi i podszedł do mnie, zdążyłam pójść do łazienki. Objął mnie w pasie, widzieliśmy swoje odbicia w lustrze. Odgranął moje włosy z szyji i zaczął ja ponownie całować. 
-To gdzie skończyliśmy? -zapytał i jego dłoń powędrowała pod koszulę, którą miałam na sobie. 
-Właśnie. Skończyliśmy. - powiedziałam i zabrałam jego rękę z mojego brzucha oraz odsunęłam go, a raczej można stwierdzić, że wyrzuciłam z łazienki.
-Ej - zaczął- nie można pozostawiać spraw niedokończonych- powiedział i znów zaczął się przybliżać.
- Nikt nie powiedział, że ta sprawa nie zostanie dokończona- powiedziałam, dałam mu całusa w policzek i zamknęłam łazienkę. 
*
Byliśmy już przyszykowani na wyjście, Mateusz miał na sobie marynarkę a ja sukienkę i buty na obcasie, choć i z nimi był wyższy ode mnie. Przygladał mi się gdy jeszcze się malowałam, ostatnie poprawki. 
-Stało się coś ? - spytałam gdy widziałam że patrzy na mnie. 
-Jesteś piękna- powiedział oparty o ścianę z rękami w kieszeniach- dziękuje że idziesz ze mną. 
Uśmiechnęłam się tylko i dalej poprawiałam makijaż, skończyłam dość szybko i wyszliśmy przed dom, gdzie już taksówka czekała na nas. Dziadkowie Mateusza uznali że jesteśmy dorośli, prawdopodobnie będzie alkohol, więc lepiej by on nie prowadził. Wsiadliśmy i w milczeniu jechaliśmy na miejsce, Mateusz na miejscu tak jak i przed domem otworzył mi drzwi od samochodu. 
-Poczekaj - powiedział gdy taksówka odjechała i mieliśmy już iść w kierunku imprezy, ludzi, którzy stali tam. Zrobiłam kilka kroków do niego, by być bliżej. 
-Co sie stało? Coś nie tak ?- spytałam i przyglądałam się mu. 
-Sam nie wiem, jakoś nigdy nie miałem z nimi dobrego kontaktu- powiedział i widziałam że trudno jest mu tam iść, że ma jakieś opory- jeśli będziesz się źle czuła tam, wśród nich to od razu mów, wyjdziemy, nie musimy być do końca- powiedział i również mi się przyglądał. 
-Dobrze- powiedziałem i złapałam go za rękę gdy byliśmy niedaleko już drzwi wejściowych, sama miałam obawy przed tymi ludzmi ale nie chciałam by i on o tym się dowiedział, w końcu to ja dziś byłam jego wsparciem.  Przywitaliśmy się z większością, dużo ludzi go znało ale widziałam że jakoś do nikogo nie pała wielką sympatią, przedstawiał mnie też swoim znajomym. Widziałam, że gdy podeszliśmy do pewnej grupki chłopaków miał inny wyraz twarzy i złapał mnie mocniej za rękę. Faktycznie po podejściu i poznaniu łatwo było zrozumieć dlaczego, typowi podrywacze o czym zapewne dobrze wiedział, ale jednak był jednym z nich, typowy podrywacz. Na trochę oddaliliśmy się od siebie, załapałam kontakt z sympatycznymi dziewczyami a on prowadził ożywioną rozmowę z dawnymi kolegami. Widziałam też po jego twarzy, że coś w tej rozmowie zaczyna mu przeszkadzać, jego zdenerwowanie było już widoczne. Postanowiłam interweniować. Przeprosiłam nowe znajome i udałam się w kierunku Starosty. Zwróciłam jego uwagę całusem w policzek, co nie umknęło również jego kolegą, Mateusz momenalnie objął mnie, przyciągnął tak by nikt mnie nie dosięgał, widziałam że uspakaja się i już nie skupia tak uwagi na nich. Wodził wzrokiem bardziej po mnie, obserwował mnie, ale nadal jednak uczestniczył w rozmowie. 
-Przepraszam chłopcy- zacząłam po chwili- ale nie tańczyłam jeszcze ze swoim facetem, porwę go Wam na trochę - powiedziałam i Mateusz poprowadził mnie za rękę na parkiet. Przysunął do siebie, byliśmy bardzo bardzo blisko i ruszaliśmy się w rytm muzyki - jak myślisz chyba źle nie wypadłam?- spytałam go po chwili.
-Są Tobą zachwyceni- powiedział od razu- tylko wodzą wzrokiem za Tobą, i jeszcze ta sukienka, wygladasz przepięknie. Będę musiał Cię pilnować, bo ludzi różne pomysły mają, a nie chcę by ktoś mi Cię porwał- powiedział i mnie pocałował w usta. Dalsza rozmowa przebiegła na tym na kogo powinnam uważać, kogo lubił a kogo nie bardzo, a w końcu muzyka się skończyła. Ktoś podszedł do nas, jednak nie zauważyłam go od razu gdyż osoba ta pojawiła się od tyłu. Wysoki chłopak, przedstwiał się jednak nie zapamiętałam imienia. 
-Czy mogę prosić do tańca? - zapytał patrząc na mnie
-Właściwie...- zaczęłam ale nie dane było mi skończyć. 
-Właściwie to nie- powiedział za mnie Mateusz i objął mnie w pasie- może później stary, ten taniec jest jeszcze mój- powiedział i obrócił mnie oraz przyciagnął do siebie, a intruz odszedł. 
- Właściwie nie?- spytałam i spojrzałam mu w oczy
- Jakoś nie chciałbym byś tą piosenkę z nim tańczyła- a po jego słować rozbrzmiała romantyczna piosenka.
-Skąd Ty wiedziałeś ?- spytałam
- Mamy taką tradycje że o pełnych godzinach puszczają zawsze romantyczne utwory- powiedział i przysunął mnie jeszcze bliżej. Tańczyliśmy i tańczyliśmy, nasza odległość od siebie się zminimalizowała do zera, jego ręka zjechała niżej po moich plecach, a moje dłonie objeły jego szyję i barki, nasze twarze były bardzo blisko, czułam jak cudnie pachnie, jego perfumy były wspaniałe. Czułam że wolałby być w bardziej ustronnym miejscu, jednak ostatnie dni tak spędziliśmy i stwierdziłam że wytrzyma tyle. Z jego strony nie było nacisku, co bardzo mi się podobało, jednak też widziałam że ja sama chce go dla siebie, tak całkiem choć na trochę. Jednak po trochę będę chciała więcej. 
Czas mijał szybko, nie było tak źle jak się obawialiśmy, sporo ludzi już się porozjeżdzało, my też mieliśmy niedługo, ale jeszcze jeden z kolegów Starosty mnie poprosił do tańca, Mateusz już nie był taki na nie i mogłam spokojnie przyjąć zaproszenie, choć wiedziałam, że ma mnie na oku, co jakiś czas zerka na mnie. Tańczyło mi się miło z tym chłopakiem, gdy nagle podszedł do mnie inny facet i poprosił do tańcza. Moje zdziwienie było ogromne gdy zobaczyłam że to Adam kolega ze studiów z mojej "paczki". Tańczyliśmy chwilę po czym wyciągnął mnie na powietrze. 
-Monia, co Ty tu robisz ?- spytał z prawdziwym zdziwniem, ja nie zdążyłam odpowiedzieć gdy powiedział mi że widział mnie z Mateuszem- wytłumacz mi co Ty z nim tu robisz ? -powiedział poważnie gdy byliśmy na zewnątrz. Opowiedziałam mu mniej więcej całą historię, to jak tu trafiłam i to co robię. A on powiedział mi że chodził z Starostą do jednego gimnazjum, ale nie mieli ze sobą jakiegoś większego kontaktu, rozumiałam. Moi znajomi nie przepadali za Mateuszem, Pawłem i Michałem, za żadnym z nich. - Monia, wybacz ale to nie wyglądało jak byś udawała. Zaczynasz się wkręcać w to i nie mów mi że nie. -mówił, a ja wiedziałam że ma racje- to źle się skończy, tak jak poprzednio z tym typem, musisz to skończyć - powiedział poważnie- wróć ze mną, przenocujesz u mnie a jutro pojedziemy do Torunia. - skończył. Miał racje powinnam to skończyć, przecież dobrze wiedziałam że po powrocie wszystko wróci do tego co było, będzie tak jakby nic nigdy się nie zdażyło, a ja nie wiem jak dam sobie z tym radę. 
-Dobrze. -powiedziała. 
-Wyślij mu smsa że wracasz i - mówił Adam - to koniec - te słowa wypowiedział dość wyraźnie patrząc w ciemność, odwróciłam się mimowolnie. Niedaleko mnie stał Mateusz, nie wiedziałam ile słyszał, jak długo tam stoi. Gdy zobaczył, że patrzę na niego, podszedł do mnie, zasłonił mnie sobą tak jak by Adam miał by mi coś zrobić. 
-Zostaw ją - powiedział Adam i już wyciagnął po mnie rękę, widziałam jak przez koszulę napinają się mięśnie Mateusza- porwałeś ją i tylko wykorzystujesz, zrobiła dla Ciebie za wiele i tak. Jest za dobra i dlatego nie widzi jaki jesteś. - mówił Adam, oboje byli jednej wysokości, stali na równi i patrzyli na siebie, a raczej mierzyli się wzrokiem, Mateusz nic nie mówił a widziałam że jest zły. To że byli jednej wysokości nie wyrównało ich szans, Mateusz z tego co wiem potrafił się bić, a tak szczerze to czy Adam to nie mam pojęcia. 
-Odwiozę ją jutro - powiedział poważnym tonem nie spuszczając wzroku z niego.
-Może ona nie chce jechać z Tobą- powiedział Adam - nie decyduj za nią.
-Ma rzeczy u mnie, jutro wszystko weźmie i odwiozę ją- powiedził i chwycił mnie za rękę .
-Monika - odezwał się do mnie Adam- jeśli tylko chcesz to nie musisz z nim jachać, odwiozę Cię- powiedział,  a Mateusz był odwrócony do mnie przodem ale tak że widziałam i Adama. Jego wyraz twarzy, Mateusz miał zaczekwione obwódki oczu, patrzył na mnie a ja nie widziałam co mam zrobić. Widział że nie wiem co zrobić.
-Muszę jakoś pociągnąć tą sprawę, będzie podejrzane jeśli nie wrócisz- powiedział. 
-Masz ją jutro odwieźć całą i się od niej odczepić- powiedział Adam, a Mateusz poprowadził mnie tylko do samochodu. Szybko dotarliśmy do domu jego dziadków, było bardzo wcześnie rano. Byłam na tyle zmęczona, że nie miałam siły zdjąć sukienki ani butów. Położyłam się tak na skrawku łóżka żeby nogi, a raczej buty nie dotykały pościeli. Słyszałam jak Mateusz drepcze w tą i spowrotem po łazience. Po chwili wyszedł, miał tylko rozpięte trzy guziki od koszuli, wyglądał również na zmęczonego. Spojrzał na mnie, poprwiłam się i zamknęłam oczy, chciałam żeby już było jutro, by mnie odwiózł, a jedna połowa moja nie chciała by to nastąpiło. Nagle poczułam jak dotyka moich nóg, uniosłam się lekko, rozpinał moje buty. Robił to bardzo skupiony, odkładał moje nogi na łóżko bardzo delikatnie, tak jakby były ze szkła. Sam zdjął niedbale swoje i położył się. Cały czas milczał. Nie dziwiłam się mu, jednak nie miałam pojęcia co myśli. Leżałam na krawędzi łóżka, odwróciłam się od niego. Nie byłam wstanie patrzeć na niego i go nie przytulić gdy był w takim stanie więc musiałam odwrócić się i spróbować zasnąć. Kręcił się, czułam że nie może znaleźć sobie miejsca, że nie może zasnąć, nie mogłam tego znieść. Walczyłam sama ze sobą, jednak rozum ze sercem przegrał. Odwróciłam się i przylgnęłam do niego, od razu mnie objął, splutł nasze ręce. Czułam jak serce mu waliło, a po chwili jak jego oddech cichnie, uspokajał się. Wiem że nie zrobiłam dobrze jednak nie mogłam inaczej. Gdy już zasypialiśmy było koło siódmej, ósmej nad ranem. Wiedziałam że szybko się nie podniesiemy. 
herma7 : :
lip 27 2016 Dzień 5
Komentarze: 0
- Nie wstawajmy dziś - usłyszałam gdy otwozyłam oczy- nie ruszajmy się stąd.
-Nie można całego dnia w łóżku spędzić, nie można cały dzień nic nie robić- powiedziałem i zaczęłam się kręcić by wstać. 
-Oj, można - powiedział i rozłożył się na łóżku- gdy jesteś obok mogę przeleżeć cały dzień, a nwet tydzień- powiedzał uśmiechając się i w tym momencie, do drzwi ktoś zapukał - proszę- na te słowa weszła babcia Starosty. 
-Dzień dobry- powitała nas ciepłym uśmiechem - co dziś gołąbki mają zamiar robić ?-spytała z uśmiechem. 
-Dzień dobry- odpowiedziałem - już wstajemy- powiedziałam i przyciagnęłam do siebie kołdrę. 
-Oj kochana nie każ im nic robić, zostaw ich w spokoju, niech spędzą ze sobą czas jak mają wolne, niech się sobą nacieszą - powiedziął dziadek Mateusza wchodząc do pokoju- wrócą do na nowo nauka i obowiązki, nie będą mieć czasu dla siebie. 
Dotrały do mnie te słowa nichym obuch, miał racje, wrócimy do rzeczywistości i jak tam będzie, jednak teraz Mateusz z nagla mnie objął i moje ciemniejsze myśli odegnał, przytulił przy dziadkach i pocałował w policzek, a ja mu na to wszystko pozwoliłam. 
-Pokaże w końcu jej okolice, to co jest wokół - powiedział Mateusz a dziadkowie jego wyszli. 
Była już i tak późna godzina a my byliśmy jeszcze w piżamach, wstałam by się ubrać, to samo zrobił Mateusz, on pierwszy zszedł na dół, dopiero po kilku minutach do niego dołączyłam. 
Pokazywał mi okolice, miejsca które uwielbiał, swojego konia, miejsca do których miał sentyment, o wszystkim mi opowiadał i oprowadzał mnie. A wieczorem, gdy już wróciliśmy czekali na mnie dziadkowie, którzy mieli mnie wypróbować. Na początku nie byłam świadoma o co chodzi a chodziło o to jak bardzo mocna jest moja głowa, czyli mówiąc prościej chcieli mnie upić. Widziałam gdy wróciliśmy że Mateusz jest przeciw ale chyba nie miał zbyt wiele do gadania. Jego dziadkowie byli bardzo zdrowi i z tego co się dowiedziałam to po mimo lat ich głowy były mocne. Usiedliśmy w salonie i dziadek z babcią Starosty częstowali mnie trunkami, po kilku zaczęli być bardzo weseli, bo co to alkohol nie robi z człowiekiem. Jednak po jakimś dziesiątym kieliszku babcia Mateusza złożyła broń, była na tyle pijana że Mateusz musiał ją odprowadzi%C
herma7 : :
lip 27 2016 Dzień 4
Komentarze: 0

 Obudziłem się, ona nadal była przy mnie, przytulona do mnie. Taka spokojna, piękna i w tym momencie moja. Mogłem patrzeć i patrzeć na nią. Na to jak się uśmiecha gdy przesuwam ręką po jej twarzy, na to jak się lekka zbliża gdy moja ręka smyra jej ciało. Chciałem się schylić i ucałować ja jednak usłyszałem odgłosy za drzwi i zaraz po tym nastąpiło głośne pukanie.

-Momencik- powiedziałem dość cicho by jej nie obudzić i poszedłem zobaczyć co chcą dziadkowie, za dzwiami ukazał mi się dziadek- tak dziadku ?- zapytałem i przymknąłem drzwi.
- Jedziemy do klubu, babcia ma jakieś tam spotaknie i tymi swoimi koleżankami i być może będziemy tam nocować więc chciałem Ci to tylko powiedzieć , bo dom jest na waszej głowie. - powiedział i już miał schodzić a ja otworzyłem drzwi by ponownie wejść i ją przytulić. 
- Pamiętajcie by coś zjeść - krzyknęła babcia z dołu a ja w tym momencie spojrzałem na łóżko, jednak Monia dalej spała- słyszycie !- krzyczała
-Dziadku, niech babcia tak nie krzyczy bo obudzi Monię- powiedziałem i już chciałem iść do niej.
-Mamy zamknąć dom ?-zapytał dziadek - czy wstaniecie raczej ? 
-Zamknijcie i proszę ciszej bo się obudzi -powiedziałem już błagalnym głosem.
-Jak się obudzi to i zaśnie ponownie najwyżej ale już idę idę ..-powiedział i już miał się odwrócić kiedy znów zawrócił- co będziesz robił teraz jak wstałeś?
-Właściwie to mam zamiar zaraz się położyć koło niej przytulić ją i trzymać tak, tak długo aż się nie obudzi albo mi nie pozwoli na dłużej, dam jej buziaka i będę wiedział, że jest cała moja  -powiedziałem z uśmiechem na twarzy o samej myśli. 
-Trzymajcie się dzieci - krzyknęła babcia z doła a ja złapałem się za czoła, obudzą ja jak będą tak krzyczeć myślałem.
-Dobra. Idę, trzymaj się- powiedział dziadek - i Ty też kochana - powiedział i machnął za mnie. Obudzili ją i teraz to po wszystkim. 
-Cześć , uważajcie na siebie - powiedziałem i zamknąłem drzwi, Monia leżała na łóżku, ja sam usiadłem na fotelu- przepraszam, że obudzili Cię - powiedziałem i wiedziałem, że teraz już po moich myślach. 
-Nic się nie stało - odparłam a on nadal siedział na fotelu, wyglądał na zamyślonego. Oboje przez chwilę byliśmy na swoich miejscach, nastała ta okropna cisza, wię postanowiłam pierwsza ją przerwać - jesteś niesłowny - powiedziałam czym zwróciłam swoją uwagę na niego, a sama się odwróciłam na bok przez co byłam tyłem do niego, nie chciałam, żeby widział mój uśmiech na twarzy, bo wiedziałam, że wie o co mi chodzi. Poczułam po chwili, że zbliża się do mnie.
-Ja niesłowny- powtórzył i zaczął mnie łaskotać - no to jak ? jestem niesłowny ?- spytał ponowie łaskotając mnie.
-Tak - powiedziałam i zanosiłam się śmiechem, a on zbliżył się do mnie, opierał się na ręcach, był nade mną i dał mi całusa w usta. Nie miałam gdzie uciec choć bym chciała, ale czy ja chciałam ..właśnie, sama go do tego sprowokowałam. Położył się koło mnie i przytulił mnie. Bawił się kosmykami moich włosów i jeździł palcami po twarzy. Leżeliśmy tak chwilę, po czym odwróciłam się do niego przodem, cały czas mnie obserwował. Uśmiechnęłam się tylko, a on przysunął mnie do siebie i zamknął oczy gdy był już pewien że ma mnie przy sobie i nigdzie się nie ruszam. Zasnęłam w jego objęciach.
Spaliśmy chyba bardzo długo, obudził mnie dzwonek jego telefonu- Mateusz- powiedziałam jednak nie zareagował obudzeniem się a tylko mnie bardziej przytulił jak to miał w zwyczaju. Zbliżyłam twarz do jego, muskałam go ustami i dałam całusa w policzek, na jego twarzy pojawił się uśmiech a on przekręcił się tak, że byłam pod nim. Patrzył na mnie swoimi zaspanymi oczkami i uśmiechał się, widziałam jak jego wzrok świdruje całą moją twarz, a najczęściej zjeżdza do ust.  - Twój telefon dzwonił- powiedziałam i chciałam się odwrócić by móc się uwolnić i w końcu się ubrać i coś może zjeść. Jednak jego ręka nie pozwalała mi na to. - Starosto drogi- zaczęłam na co się zaśmiał.
-Uwielbiasz mnie tak nazwyać co ? - spytał i chciał już mnie pocałować gdy zadzwonił ponownie jego telefon, co uratowało mnie od odpowiedzi - tak !- warknął do telefonu a ja zeszłam na dół do kuchni by mu nie przeszkadzać. Babcia Starosty zostawiła dużo jedzenia a na samą myśl ślinka mi ciekła. Wyjęłam szklanki na do których wlałam sok i postawiłam na tackę, którą chciałam zanieść na górę, bo nie byłam pewna czy Mateusz zejdzie. Przygotowałam dwa talerze jedzenia, w końcu już pora na obiad i byłam tak głodna. Minęło parę minut jak zobaczyłam Mateusza w drzwiach. 
-Długo tu stoisz ?- spytałam i kończyłam przygotowywać obiad.
-Na tyle długo by stwierdzić, że wyglądasz bosko w tej koszuli, na prawdę Ci pasuje, wiesz ? -powiedział i przyciągnął mnie do siebie, schylił się i powąchał moją szyje zostwaiając na niej całusa. 
-Przygotowałam obiad, Twoja babcia dużo zostawiła jedzenia- mówiłam i się odsuwałam się od niego - jednak gdy ja krok w tył to on za mną podążał- Starosta - powiedziałam i podniosłam tackę by iść na górę bądź zostać na dole. Jednak ...
*
Po rozmowie zeszłem na dół, krzątała się po kuchni, wyglądała obłędnie w tej koszuli, przez dobrą chwilę byłem niezauważny jednak nie potrwało to zbyt długo, bo wychaczyła mnie swoimi pięknymi oczkami. Przygotowała obiad, a ja przyciągnąłem ją do siebie, chciałem mieć ją tak na górze tylko dla siebie, jednak wiedziałem, że moja zachłanność jej nie pomoże w tym mi. Schyliłem się do jej szyji i pocałowałem ją, pachniała cudownie. Nagle odsunęła się ode mnie o krok, następny, a ja za nią. Coś w jej twarzy się zmieniło. Widziałem, że jest coś nie tak, i w tym momencie Monia zemdlała. Byłem na tyle blisko, że zdąrzyłem ją złapać, szybko przniosłem ją na sofę, gdzie chciałem ją wybudzić, powtarzałem jej imię kilka razy. Dopiero za którymś zaczęła otwierać oczy. Zacząłem ją wahlować, by powietrze świeższe doszło szybciej do mnie, ale jedną ręką cały czas trzymałem jej dłoń. 
-Moniu- zacząłem- jak się czujesz?- spytałem
-Już lepiej - powiedziała i zaczęła się podnosić.
-O nie, nie ma mowy, nie wstajesz - powiedziałem - nie ruszaj się zaraz przyjdę - powiedziałem i szybko zaniosłem jedzenie na górę i popędziłem po Monię- ależ Ty jesteś nieznośna - zacząłem gdy zobaczyłem, że sama wstała. Od razu bez jej pytania wziąłem ją na ręce, z lekka się burzyła jednak zignorowałem jej słowa i szedłem z nią. Objęła mnie ręcami i czułem jak mi się przygląda.
-Stój - powiedziała nagle a ja stanąłem przed drzwiami, które wcześniej zostawiłem otworzone i popatrzyłem na nią.  
-Co się stało? - spytałem 
- Postaw mnie, umiem sama wejść- powiedziała i faktycznie chciała już bym ją puścił.
-Ale czemu? Przecież zostało parę kroków do łóżka i wtedy Cię puszczę- powiedziałem i już chciałem wchodzić kiedy spiorunowała mnie spojrzeniem- no Monia. O co chodzi?
-Nie powiem Ci, bo będziesz się śmiać. -powiedziała a ja nie miałem zamiaru jej puszczać. Byłem również wytrwały - Mateusz , proszę - mówiła jednak byłem nieustępliwy- ehh.., dobra, chcę by jedynie ten jedyny mnie przenosił przez próg pokoju- powiedziała a ja chciałem ją i przez to przenieść. Jednak wiedziałem jak jej zależy - proszę- dopowiedziała jeszcze - a ja puściłem ją powoli i złapałem za rękę by wiedzieć że na pewno idzie za mną. 
-A teraz do łóżka - kazałem, a ona zrobiła jak powiedziałem - i jemy- można powiedzieć, że nakarmiłem ją i odstawiłem tackę i położyłem się obok niej. - Jak się czujesz ? 
- Jest już lepiej - powiedziała i miałem wrażenie że odsunęła się lekko, coś się stało, czy co..Sam przysunąłem się do niej i wziąłem ją w objęcia. Przytuliłem tak by poczuć że jest moja. Chciałem by czuła się przy mnie bezpieczna. Głaskałem ją ręce i słyszałem jak jej oddech się uspokoja, musiała usypiać. A ja powinienem jej powiedzieć o telefonie, o tym że zgodziłem się na spotkanie klasowe z ludźmi z gimnazjum, już dość dawno się nie widzieliśmy i jakoś za nimi nie tęskniłem. Nie miałem z nimi nigdy zbyt dobrego kontaktu, to byli zawsze typowi ludzi wymagający i szpanujący, stać było ich na wszystko i wszytko mieli. Ale powinienem jej powiedzieć. 
-Moniu- zacząłem a ona nie zareagowała - Moniu - powtórzyłem.
-Tak ?- spytała i odwróciła się do mnie, leżała na plecach. Chciałem ją pocałować, jednak na to ochotę miałem wiecznie. 
-Ten telefon, który dziś odebrałem, dzwonił do mnie kolega dawny i zaprosił na spotkanie, takie większe spotaknie, bo ludzie z  mojego rocznika z gimnazjum to. Czyli ogółem spora grupka- mówiłem a Monia słuchała patrząc na mnie - to spotaknie jest po jutrze i chciałem byś poszła ze mną, ale oczywiście jeśli nie chcesz to ja rozumiem i nie zmuszam - powiedziałem z nadzieją że jednak się zgodzi.
-Okey - powiedziała i wyszła z łóżka, poszła do łazienki a ja się za nią poderwałem.
-Ale co okey? Na co dokłanie jest to okey ? -spytałem bo nie byłem pewien czy się zgodziła. Usłyszałem jak zamknęłam się w łazience i chyba sie poszła myć bo słyszałem tylko wodę, kąpała się. Teraz pozostało mi czekać aż wróci. Co potrwało chwilę. Gdy wyszła taka wykąpana od razu zatorowałem jej przejście - Monia to jak w końcu ?- zapytałem a ona podeszła do mnie bliżej i lekko już mnie dotykała - nie rób tak, bo nie mogę się skupić na tym co chce zapytać - powiedziałem a ona zrobiła jeszcze krok mały w moją stronę, pachniała cudnie a wyglądała jeszcze lepiej - moje myśli krążyły już tylko koło niej. Schyliłem się by ją ucałować w szyję, a ona zrobiła krok w tył. 
-Dobrze, nie będę - odeszła odrobinę ode mnie mówiąc to.
-Kusicielka - powiedziałem i przyciągnąłem ją do siebie. Walczyła ze mną chwilę przez co przewróciła mnie na łóżko a sama spadła na mnie. Przez co przytrzymałem ją i przwróciłem na plecy- jesteś niemożliwa - powiedziałem i zacząłem ją całować, chciała mnie odepchnać jednak przytrzymałem jej ręce a reszta ciała była praktycznie podemną. Nie miała jak uciec a i po chwili odwzajemniła pocałunek. Namiętny, głęboki i chciałbym by trwał wiecznie. Jednak po chwili oderwała się odemnie. Walnąłem się na bok i dalej trzymałem ją w ramionach, rozpiąłem jej parę pierwszych guzików od koszuli przez co miałem więszy dostęp do jej pleców, które zacząłem po chwili całować, jeździłem po jej ciele palcami, jednak nie przekraczałem granicy, wiedziałem że tak to jedynie ją wystraszę, a tego nie chciałem. Od pleców po szyję wycałowałem ją a potem chciałem tylko zasnąć przy niej, objąłem ją i przytuliłem. 
-Zgadzam się, pójdę z Tobą tam- powiedziała i przytuliła się do mnie. 
-Jeśli chcesz to nie pójdziemy -powiedziałem na co ona się lekko podniosła. 
-Nie pójdziesz bo ja nie chce ?- zapytała zdziwiona.
-No tak, sam tam nie idę- powiedziałem- a zreszta taką pięknością się nie pochwalić to grzech - powiedziałem i ponownie ją przytuliłem. 
Zasnęliśmy razem, chyba czuje do niej za wiele. 
herma7 : :
lip 23 2016 Dzień 3
Komentarze: 0

 -Mateusz - powiedziałam zaspanym głosem, nie wierzyłam ale znów objął mnie tymi swoimi łapskami, mieliśmy ręce splecione, nie wiedziałam jak się z tego wydostać a on nie reagował, spał w najlepsze. Zostało mi jedno, chciałam być miła jednak chyba nie było wyjścia, oberwie i tym razem skoro się nie stosuje do tego co mówię, już chciałam go uderzyć gdy przysunęł mnie do siebie tak że nie mogłam wykonać tego ruchu- Mateusz - powiedziałam już głośniej.

-Oj, daj mi spać, dziś niedziela a mi tak wygodnie - powiedział i się wtulił we mnie, a mnie nie chciało się wierzyć- jest za wcześnie by wstać, w ogóle za wcześnie by otwierać oczy. 
-Dobrze - powiedziałam już ciszej - jednak mógłbyś mnie puścić i każde z nas by się położyło na swojej stronie tak jak ustaliliśmy wcześniej , dobrze ?- zapytałam, powiedziałam i czekałam na reakcje, a po chwili usłyszałam jak głośniej wzdycha i rozluźnia uściska na tyle bym mogła się z niego wydostać i przenieść na drugą stornę. No i poszliśmy spać jeszcze choć na ze dwie godziny, powiedzieliśmy sobie wzajemnie dobranoc i każdo odwróciło się w swoją stronę. 
*
Obudziłam się chyba po dłuższym czasie niż dwie godziny, jedną rękę miałam na klatce Mateusza a druga była ponownie spleciona z jego ręką i leżała na moim biodrze. Czułam jego oddech na buzi, byliśmy tak blisko, jego druga ręka była pod moją głową. Nasze nogi nasywały się na siebie, byłam tak blisko go że odległość naszych tłowi była parktycznie równa zeru. Ruszłam lekko rękę by oderwać ja od niego jednak nie było to takie łatwe, podniosłam lekko głowę i miałam jego twarz przy swojej, nie mogłam się odsunąć bo Strosta mi to uniemożliwiał. 
-Starosta - powiedziałam nadal zaspana a on znów nie reagował -Starosta - powtórzyłam już głośniej.
-Słucham - powiedział nie otwierając oczu.
-Zgadnij - powiedziałam już wyraźniejszym głosem.
- Nie teraz, jestem zajęty teraz , później - powiedział i moją rękę, która była złączona z jego objął mnie, dalej trzymając ją w uścisku i tym samym przysunął mnie jeszcze bliżej do siebie. 
-Czym ? -zapytałam zniecierpliwiona - Starosta 
- Spaniem - powiedział i w tym momencie chyba do niego doszła rzeczywistość, bo puścił mnie - przepraszam Cię - powiedział - ja nie chciałem - usiad na łóżku i przetarł oczy a ja wstałam i poszłam do łazienki, wiedziałam że mam się ubrać jak do kościoła a Starosta za wielkiego wyboru w rzeczach mi nie dał więc ubrałam to co miałam. On sam poszedł się umyć i ubrać na dół. 
-Idziesz - usłyszałam za drzwi gdy kończyłam się malować.
-Tak, tak za momencik już będę - powiedziałam i psiknęłam się perfumem, słyszałam że Mateusz już wyszedł z pokoju, sama też już wyszłam z łazienki, ostatnie przejrzenie w lustrze i zeszłam na dół. Dziadkowie Starosty jeszcze się szykowali a on stał w korytarzu oparty o szafkę i grzebał coś w telefonie gdy schodziłam z schodów. 
-Kochana - usłyszałam nagle, gdy byłam w połowie schodów- wyglądasz pięknie - powiedział dziadek Mateusza.
-Dziękuje bardzo - powiedziałam i zeszyłam ze schodów w tym i babcia Mateusza mi się przyglądała.
-Masz racje, wygląda pięknie - powiedziała do dziadka i dała mu buziaka w policzek, co było takie urocze - jednak musimy się zbierać mi kochani, Mateusz zamknij dom a my już rozsiądziemy się w samochodzie. Wszyscy zaczęliśmy wychodzić, byliśmy koło auta gdy babci Mateusza przypomniało się o torebce, zaproponowałam, że pójdę, że zdążę zanim Mateusza zamknie.
-Starosta- powiedziałam gdy byłam już koło drzwi- poczekaj momencik, Twoja babcia zapomniała torebki jest ona gdzieś na szafce w korytarzu, zajmie to chwilę- powiedziałam a on bez słowa odtworzył drzwi, torebkę znalazłam od razu jednak widziałam, że z Mateuszem coś się dzieje- co jest ?- zapytałam wprost
-Nic - spojrzał i wyszedł a ja za nim - musimy jechać by zdąrzyć- przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie, czułam że coś nie gra, że coś się stało, a i jego dziadkowie na pewno to zauważli. 
Podróż do kościoła, czas w kościele i podróż z niego była terrorem, nic nikt się nie odzywał. 
Po obiedzie jednak dziadkowie Starosty się rozluźnili, nawet właczyli muzykę i tańczyli, jak to dziadkowie po woli w swoim rytmie do swoich przebojów. Mateusz siedział w fotelu zamyślony, czułam się tam źle, nie powinno mnie tak być. Wyszłam na świeże powietrze, potrzebowałam złapać kilka oddechów, wiedziałam że starsze małżeństwo zajęło się sobą a Staroście na rękę moje zniknięcie, więc miałam chwilę dla samej siebie. Zaczęłam iść, sama nie wiedziałam gdzie, po prostu szłam, szłam tak dłuższą chwilę, straciłam rachubę czasu. Nagle jadnak zobaczyłam przed sobą dziadka Starosty, był zdyszany, zmartwiony ale i ucieszony. Podbiegł do mnie od razu.
-Co się stało ?- zapytałam od razu 
-Wszędzie Cię szukaliśmy, babcia i Mateusz odchodzą od zmysłów- mówił i uspokajał się, a i zaczęłiśmu iść do domu. Dotarliśmy tam dość szybko. Babcia Mateusza była uradowana gdy mnie zobaczyła, trzymała mnie za ręce i trzymała, puściła tylko dlatego że musiała zadzwonić po Mateusza i mu powiedzieć że się znalazłam a tam to mam wrażenie że nadal bym była przez nią ściskana . Starosta był w momencie, słyszałam jak wszedła do domu i tylko spytał gdzie jestem, a ja akurat myłam ręce w łazience. Zapukał i wszedł. 
-A na proszę to się nie czeka - powiedziałam z uśmiechem na twarzy - a on spojrzał na mnie, obejrzał mnie całą od góry do dołu i  podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Nie rób mi tak - powiedział- a co do pukania to innym razem - dopowiedział trzymając mnie w ramionach, odwzajemniłam uścisk bo nie wiedziałam co mam zrobić właściwie, a od tej sytuacji uratował mnie głos dziadka Starosty wołającego do pokoju.  Weszliśmy praktycznie razem, Starosta był zaraz za mną, czułam ciepło bijące od niego. 
-Stop!- usłyszeliśmy od babci, na co stanęliśmy jak wryci- teraz główki w górę i wiecie co macie robić - powiedziała starsza Pani. Oboje nie wiedzieliśmy o co chodzi na początku, jednak po podniesieniu głów pokazała nam się jemioła. I tak, babci chodziło o stary zwyczaj pocałunku pod jemiołą. 
- Pani Babciu zaczęłam - ale to chyba tylko w święta obowiązuje -powiedziałam by wyjść z tej niezręcznej sytuacji- więc teraz nie damy się tak łatwo - powiedziałam i usmiechnęłam się. 
-Ehh..-zaczął dziadek - Mateusz, nie dyskutuj nawet Ty, chyba że mam Ci pokazać jak to się robi, bo ja w Twoim wieku ..-mówił a ja już tego nie słyszałam, Mateusz objął mnie w pasie jedną ręką a drugą dotkną mojej twarzy i pocałował, a raczej całował ..miałam wrażenie że zatopił się we mnie, jednak i ja odwzajemniłam tem pocałunek, może nie tak całkiem jak należy ale odwzajemniłam. Moje ręce znalazły się na jego klatce, muszę przyznać, że umie całować i gdyby nie głos dziadka to nie wiem jak długo by to trwało- ..moja szkoła - usłyszałam tylko końcówkę głosu dziadka. Widziałam jak patrzy na mnie po tym pocałunku, jak mnie obserwuje, czułam jego wzrok na sobie. - To teraz moje dzieci muzyka- powiedział dziadek i włączył piosneki dość spokojne do tańca- mam nadzieję, że to też moja szkoła- powiedział do Mateusza i poklepał go po plecach a sam poszedł tańczyć z babcią. Mateusz złapał mnie za rękę i przysunał do siebie.
-Jeśli nie chcesz to nie musimy - powiedział i spojrzał na mnie, miałam wrażenie że raz patrzy na moje oczy a raz na usta, wiedziałam, ze zależy mu na tym wszystkim więc zgodziłam się. Kiwnęłam głową on zaprowadził mnie do pokoju gdzie zaczęliśmy tańczyć, miałam wrażenie że jesteśmy z każdą chwilą coraz bliżej i bliżej. W końcu nasze nosy stykały się czubkami, miał zamknięte oczy, moją rękę zarzucił na swoją szyję, objął mnie w pasie i widziałam na jego twarzy uśmiech. Było już ogółem późno, dziadek wyłączył muzykę a Starosta dalej trzymał mnie w objęciach, miałam wrażenie że nie chce by to się skończyło, chce zatrzymać czas na ten moment.  Odsunęłam lekko twarz od jego, na co on odtworzył oczy i spojrzał na mnie, jednak mnie nie puścił. 
-Muzyka się skończyła- powiedziałam i wskazałam na siedzących na sofie babcię i dziadka. Usiedliśmy niedaleko nich, Mateusz oparł się o mnie, był już zmączony, widziałam to po jego twarzy, chwilę porozmawialiśmy a Mateusz w tym czasie położył głowę na moje nogi a ja zaczęłam go głaskach po niej i po szyji, koło uszu. Chyba usnął. 
- Bardzo się przejął- zaczął dziadek - gdy zniknąłaś, przeszukał każde miejsce, chyba był w każdym kącie. Dawno nie widziałam w nim takiego strachu, obawy o kogoś, on się po prostu bał o Ciebie. Chyba jeszcze nigdy tak nie zaregował w takiej sytuacji, widać że mu zależy, że się stara. I wiem że jest trochę dziwny nieraz jak pewnie sama zauważyłaś - powiedział a na zareagowałam na to uśmiechem ale nadal głaskałam go po włosach- ale widzę że dla Ciebie wiele by zrobił, jest inny przy Tobie, uśmiechnięty, taki szczęśliwy i strasznie zapatrzony w Ciebie - powiedział i się zaśmiał. Powiedzial to wszystko dziadek i poszedł spać. Mateusz spał mi na nogach, nie chciałam ale musiałam go obudzić byśmy poszli na górę, sama też już byłam strasznie zmęczona.
-Starosta - schyliłam się i powiedziałam mu do ucha, przez co musnęłam jego ucho ustami ale dzięki temu też ubudził się.
-Tak - powiedził odwracając głowę w moją stronę i patrząc mi prosto w oczy, 
- Musimy iść na górę, jest już późno, wszyscy śpią oprócz nas, choć - powiedziałam a on się podniósł i podał rękę by mi pomóc. Jednak ja jak zwykle wstałam sama , poszliśmy do pokoju gdzie przebrałam się w jego koszulę, bo piżam zapomniał mi spakować a on ubrał dresy i oboje rzuciliśmy się na łóżko, każde na swoją stronę. 
-Jesteś uparta- stwierdził gdy już leżeliśmy.
- Idź spać , dobranoc- powiedziałam i zamknęłam oczy.
- Monika- powiedział moje imię czego raczej nie robił, otworzyłam na to oczy, jednak po chwili znów je zamknęłam bo byłam za bardzo zmęczona. 
-Słyucham Cię- powiedziałam. 
-Wiem że nie powinienem, ale najwyżej mi odmówisz.- zaczął a ja czekałam cierpliwie aż powie.
-Jak nie powiesz to zasnę i będzie po tak czy siak- powiedziałam i poprawiałam poduszkę .
-Przytulisz mnie?- zapytał i zamilkł przez co nastała okropna cisza- dobra, nie ważne- dodała za moment i nawet nie dał mi szansy na przetworzenie informacji. Ja jednak zdjęłam koc, który nas od siebie barykadował i przeniosłam się na jego stronę ,leżał na plecach więc położyłam się obok niego, przysunął on mnie do siebie. Położył swoją rękę pod moją głowę a jedną z moich nóg położył między swoje. Ja położyłam sowją jedną rękę na jego kalatce a drugą miałam tak że połączyliśmy je z tą która była pod moją głową. Wyczuwałam uśmiech na jego twarzy. Osiagnął to co chciał, dupek, ale z jednej strony sama mu to dałam. Jak tak o tym pomyślałam to się odsunęłam od niego, chyba wyczuła sprawę, jednak jest na tyle silny że przyciągnął mnie jedną ręką do siebie i spojrzał na mnie - cóż to za zmiana zdania?- spytał.
- Za dobrze masz - powiedziałam i chciałam znów się odsunąć, kiedy on przysunął mnie na tyle blisko że dzieliły mnie od jego twarzy milimetry. Czułam jego szybszy oddech, jego bicie serca i znagła pocałował mnie, całował mnie i obrócił na plecy a sam znalazł się na górze. Nie protestowałam, sama odwzajemniałam pocałunek, miałam ręce w jego włosach i plecach. Chciałam czuć jego dotyk na swoim ciele , to jak jego ręce znajdują się pod koszulą i muskają moje ciało. Jednak wiedziałam, że to co robimy jest niepoprawne ale w tym momencie nie byłam w stanie tego przerwać. Od zwykłego przytulenia do całowania, nie powinno do tego dojść. Mateusz całował niesamowicie to muszę przyznać, jednak oderwałam się od niego. Patrzyliśmy na siebie a nasze oddechy były niespokojne, wiedział o co mi chodzi, wiedział w czym tkwi problem. Chciałam już się odsunąć pójść spać na swoją stronę gdy mnie zatrzymał.
-Tylko przytulenie  -powiedział a ja położyłam się koło niego. Przytulił mnie a i też jeżdził palcami po moim ciele. Tak przytulona do niego po jakimś czasie zasnęłam. 
herma7 : :
lip 21 2016 Dzień 2
Komentarze: 0

 Leżałam, nie chciało mi się otwierać oczu, moje powieki były jeszcze takie ciężkie. Było mi tak przyjemnie i miło, byłam opatulona i.. właśnie coś jednak do końca mi nie grało. Byłam opatulona, moje ręce były zplecione z ręcami Mateusza, znów, leżeliśmy na środku łóżka, choć każde z nas kładło się na swojej połowie. Leżałam do niego tyłem, a jednak byliśmy w siebie wtuleni, nie wiedziałam jak mam się poruszyć by go nie obudzić by się nie zorientował.  Bo jednak nie chciałam by doszło do niezręcznej sytuacji. 

*
Nie spałem już, jednak nie chciałem wstawać. Głupio się przyznać ale było mi przyjemnie z nią w jednym łóżku, a tym bardziej, że miałem ją wtuloną w siebie. Nie wiem właściwie jak to się stało, musieliśmy jakoś w nocy to zrobić, bo jednak każde z nas położyło się swojej połówce i oddzieliśmy się kocem, musieliśmy się bardzi kręcić i dlatego do tego doszło, widzę że zaczyna się poruszać. Stara się odsunąć ode mnie, pewnie zauważyła to i stara się wybrnąć z tej sytuacji, jednak nie zamierzam jej tego ułatwiać. 
*
Widziałam, że nadal śpi. Strałam się jak najdelikatniej od niego odsunąć, nie chciałam by się obudził, jednak kierował cała noc i też nie chciał by doszło do głupiej sytuacji. Właściwie bardziej o to mi chodziło. Odsunęłam się już z lekka i teraz powinno pójść z górki. Przechyliłam lekko cały swój tłów a on przyciągnął mnie ręką do siebie, teraz to objął mnie całą, zrobił to z taką łatwością jak bym była lalką. Teraz nie miałam już pojęcia jak się od niego uwolnić, westchnęłam sobie cicho i stwierdziłam chwilowe poddanie. Jednak nie zamierzałam by to podanie był zbyt długie. Porażki nie są w moim stylu. Obróciłam się lekko na tyle ile mogłam i było mi wygodnie i z całej siły uderzyłam łokciem w rzebra Starosty co spowodowało puszczenie mnie - czyli cel uzyskany. Mateusz był jednak lekko zszokowany. 
-Wariatka !- krzyknął na dzień dobry 
-Mi też miło Ciebie widzieć- powiedziałam mu na powitanie
- Jezu na co Ty mnie skazałeś -powiedział i usiadł na podłodze na której wylądował przez uderzenie - ehh, kobiety, co jedna to gorsza - powiedział i spojrzał na mnie uważnie.
-Musimy pomagadać o paru sprawach skoro i tak tu jestem - powiedziałam idąc do łazienki - powiedz mi coś o nas, jak niby długo ze sobą jesteśmy i takie tam, żebyśmy mieli zgodne wersje, okey? I jakieś rzeczy o Tobie, które powinnam wiedzieć- powiedziałam myjąc buzie- i to co powiedziałeś im o mnie- dopowiedziałam.
-Ehh..no tak ..więc właściwie to wiele im nie powiedziałem -zaczął i chyba się ubierał - wiedzą jak masz na imię, nazwisko, że razem studiujemy, że jesteś w moim wieku, że jesteś moją dziewczyną - mówił.
-I tyle, tak ?- spytałam wyglądając z łazienki z szczoteczką w buzi 
-Właściwie to tak - powiedział idąc w moją stronę do łazienki- a co ja miałem im jeszcze powiedzieć - zaczął się tłumaczyć 
-To właściwie dobrze - powiedziałam - to co powinnam o Tobie wiedzieć, albo o nas ?- spytałam a on stanął koło mnie ze szczoteczką i teraz już razem myliśmy zęby, ja kończyłam a on zaczynał, wyplułam wszystko z buzi i usiadłam na zlewie by mnie widział. 
- Jesteśmy z miesiąc razem -powiedział patrząc na mnie , chyba czekał aż coś powiem lecz nie miałam zamiaru - spodobałem Ci się, zagadałaś do mnie i zaczełaś mnie zaczepiać, chciałaś się umówić aż w końcu się zgodziłem- mówił i chyba czekał aż coś w tym zmienię, jednak to jego kłamstwa to jego historia i ja się tylko mam tu podpasować. 
-Okey- powiedziałam i zeskoczyłam z blatu by móc się ubrać.
-Ej-usłyszałam za sobą - nic nie powiesz -powiedział Starosta idąc za mną-odpowiada Ci to?-powiedział i mnie odbrócił do siebie 
-Tak -powiedziałam spokojnie- to wkońcu Twoje życie
-Racja, gdy wrócimy wszystko wróci do normy, będzie jak było, tak jak by się to nigdy nie zdarzyło, każdr z nas będzie żyło swoim życie - mówił mi to patrząc mi w oczy.
-Racja, pare dni cyrku i wrócimy do normalnego życia- powiedziałam i wyrwałam swoją rękę z jego. Wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki się ubrać, dopracowaliśmy jeszcze parę rzeczy by nasze kłamstwa wyszły na wiarygodne. Koło dziesiatej zeszliśmy na dół, powitał nas dziadek Mateusza, był on kochany, było mi szkoda okłamywać tego starszego pana, traktował mnie praktycznie jak wnuczkę. Był tak kochany, tak opiekuńczy, całkowite przeciwieństwo mamy Mateusza, jego córki. Jak na razie nie było taty Mateusza musiał gdzieś wczesnym rankiem wyjechać. Jednak i on był bardzo miły. Dziadek Starosty trzymał mnie zdaleka od mamy Mateusza przez cały dzień, można powiedzieć, że ten dzień spędziłam tylko z tym uroczyn starszym panem, nauczył mnie jazdy konnej, choć bardzo się bałam, zabrała mnie na spacer, zebrałam z nim dla jego żony piękne kwiaty, byłam z nim na zakupach, spacerowałam z nim, dużo rozmawiam. Można powiedzieć że ten dzień spedziłam tylko z nim, nie jedliśmy obiadu, kupiliśmy drożdzówki, dziadek Mateusza stwierdził, że chce pobyć zdala od nich wszystkich. Zabrał mnie w przepiękne miejsce nad stawem, było tam tak piękne, że nie chciałam stamtąd iść. Starszy pan pozwolił mi tam zostać a sam udał się do domu, gdyż robiło się późno. Choć ten dzień spędziłam tylko z jedną osobą i bardzo przyjemnie to czułam się źle, czułam się zlą osobą. On tyle dla mnie zrobił dziś a ja tak na prawdę jestem dla niego obcą osobą, jestem nikim. Siedziałam tak i nie chciałam przez to się stąd ruszyć choć widziałam na wodzie krople deszczu. 
-Co Ty tu robisz ?- usłyszałam za sobą ale nie miałam zamiaru się odezwać- mówięc do Ciebie, przecież , hallo!
-Siedzę -odpowiedziałam spokojnie nie patrząc na niego 
-Jakaś Ty spokojna, zaraz będzie lać, natychmiast choć - powiedział głośniej
- Ładnie tu - powiedziałam odwracając głowę do niego, a on wyciągnął rękę w moją stronę, nie chwyciłam jej ale wstałam i w tym momencie zaczęło padać bardzo mocno, wręcz lać, biegliśmy ile sił w nogach a dom był i tak daleko. Przystałam na chwilę, deszcz był bardzo ciepły, spojrzałam w górę i obkręciałam się parę razy.
-Co robisz?- zapytał Starosta wracając się do mnie, a ja tylko się uśmiechnęłam i obkręciałam wokół własnej osi- jesteś kompletną wariatką wiesz ? powiedział i chwycił mnie za ręce, myślałam że pociągnie mnie do ucieczki jednak on chwycił mnie do tańca. Szczerze mnie to zdziwiło jednak nie protestowałam. Obracał mnie i sam się śmiał, oboje skakaliśmy po kałużach i kręcilśmy się w kółko. Jednak obkręciłam się zbyt mocno bo moja równowaga została naruszona a Mateusz od razu zareagował, złapał mnie w ramiona bym nie upadła. Wiedzieliśmy w tym momencie, że starczy nam tych charców i czas wracać do domu. Tam już wszyscy chyba spali. Po cicho i po woli weszliszmy na górę gdzie po kolei każe z nas się wykąpało i weszło pod kołdrę .
-Jeśli i tym razem obudzę się obok Ciebie to również oberwiesz z łokcia - dodałam przed spaniem. 
-Bez obaw, ja się nie mam zamiaru naprzykrzać - powiedział- chyba ten dzień minął nam dość dobrze nawet.
-Chyba nie było tak źle.- odpowiedziałam ale jednak chciałam iść spać i obudzić się i był kolejny i kolejny i kolejny i skończyło się to - dobronoc 
-Dobranoc moja dziewczyno- zażartował Starosta. 
herma7 : :
lip 19 2016 Dzień 1
Komentarze: 0
Na początek jedna ważna informacja : NIE UFAĆ FACETOM, nigdy przenigdy choć by nie wiem co.
Nie wiele pamiętałam, nie wiedziałam gdzie jestem i jak się znalazłam w tym miejscu, a dokładnie w samochodzie na miejscu pasażera. Obok mnie na miejscu kierowcy siedział Mateusz. Na dworze było już ciemno, co sugerowało późną porę. Ruszyłam się dość szybko i spojrzałam na niego. Zwrócił na mnie uwagę w mgnieniu oka.
-Skąd ja się tu wzięłam ? -spytałam od razu.
-Mnie też miło Cię widzieć, myślałem już kiedy się obudzisz. Zacząłem sie martwić nawet, śpisz i śpisz..czy coś się nie stało. - mówił i dalej był skupiony na jeździe, widziałam na jego czole lekkie zmarszczenia. 
-Pytałam o coś innego-kontyuowałam - co ja tu robię? Gdzie mnie zabierasz i po co?
-Pamiętasz zapewne gdy prosiłem Cię o jedną przysługę, a Ty nie odpowiedziałaś mi na to przez co stwierdziłem, że muszę sam działać i wziąłem sprawy w swoje ręce. Zabieram Cię do moich dziadków,  zostałaś tam zaproszona przez nich no i przez moją matkę, ją zapewne pamiętasz z tego pechowego ranka. Za co powinienem Cię chyba przeprosić ogółem- mówił i spoglądął co jakiś czas na mnie, a ja byłam w lekkim szoku. 
-Czyli że co proszę?- spytałam z niedowierzaniem- tak słowa podsumowania, to zabierasz mnie do domu swoich dzaidków bym tak udawała Twoją dziewczynę, co już wcześniej wspominałeś, a do tego okłamujesz wszystkich i nawet nie wiem czemu i po co. Przecież łatwiej było by powiedzieć prawdę a nie kombinować, ale po co ..lepiej utrudnić sobie życie.- mówiłam - a tak przy okazji to jak się tu znalazłam, bo jakoś nie pamętam bym sama dobrowolnie wchodziła do tego samochodu?
-Uśpiłem Cię- powiedział Strosta i spojrzał na mnie, mój wzrok musiał sporo mówić, bo zaczął dalej opowiadać- dodałem Ci do soku proszki uspiające, ale chyba ciut za dużo bo bardzo długo spałąś i jak kamień. Na uczelni miałaś sok i łatwo było Ci je wypać, swoją drogą powinnaś uważać, bo skoro ja to zrobiłem to ktoś inny też mógł by to łatwo też zrobić. Potem obserwowałem Cię cały dzień, chodziłem za Tobą z Michałem by nic Cię się nie stało, dokłanie nie byłem pewien kiedy zaczną działać i czy nic Cię się nie stanie.  Złapałem Cię w ostatniej chwili gdy się usuwałaś. - mówił- a Michał pomógł mi Cię zanieść do mieszkania i spakować. To tyle- zakończył.
-Nie wierzę- odwróciłam głowę w stronę okna i zamilkłam na moment, Mateusz chyba czekał aż się coś odezwę jednak nie miałam zbyt wielkiej ochoty na to- stań tu, muszę siku- powiedziałam po momencie ciszy. A on jak poprosiłam tak zrobił, wyszłam z samochodu, ucieszyło mnie wyprostowanie nóg i ruszyłam na momencie w przeciwną stornę niż ta, w którą zmierzaliśmy. Nie obchodziło mnie to że jest ciemno, że nie wiem gdzie jestem, że nie mam nic przy sobie bo moje rzeczy zostały w jego samochodzie. Byłam na tyle zła że chciałam wrócić do siebie do swojego łózka i zapomnieć o tej sytuacji. Po dobrym momencie Mateusz chyba się zorientował, że coś nie gra i za długo mnie nie ma, bo wybiegł z auta za mną, słyszałam jego krzyki jednak nie miałam zamiaru się odwrócić. Nie zamierzałam mu pomóc, a jego krzyki, ich intensywność była coraz mocniejsza. W pewnym momencie poczułam jego ręce, ramiona na moim ciele, oplutł mnie tak że nie potrafiłam się wyrwać z tego uścisku. Zamknął mnie w tych swoich plączach, unieruchomił. Szarpałam się jeszcze chwile z nim jednak nie miało to większego sensu. Jest on odemnie wyższy i oczywiście silniejszy. Było to też dość dziwne, dość intymne, zbyt bliskie co i on wyczuł.
-Puszcz Cię teraz jeśli nie uciekniesz, okey?- spytał i spojrzał na mnie.
-Dobrze - powiedziałam spokojnie, jednak jeszcze byłam zła w środku ale wiele by to nie dało więc odpuściłam sobie to. Nie wiedziałam gdzie jestem więc musiałam przystać na warunki Starosty. - możesz mnie puścić - powiedziałam po chwili gdy nadal mnie trzymał - Mateusz - spojrzałam na niego a on po chwili rozluźnił uścisk. Sama wyrwałam się z jego objęć i poszłam do samochodu, w połowie drogi odwróciłam się by spojrzeć czy idzie. Stał tam dalej i patrzył w stronę samochodu, ruszyłam w jego stronę głowę dając znak by przszedł też. Wsiadłam do samochodu a on za chwilę usiadł koło mnie, przez dalszą drogę prawie w ogóle się nie odzywaliśmy. Nie miałam zamiaru, a on chyba też nie wiadział co by miał powiedzieć. Po jakimś czasie jazdy zaczęłam przygladać mu się i zaczęłam zauważać na jego twarzy zdenerwowanie, widziałam na jego czole zmarszczki. Widziałam że zastanawia się nad czymś i  jest bardzo skupiony. 
-Będzie dobrze - powiedziałam w odruchu, choć wiem że nie zasłużył na to za to co zrobił, jednak mam w sobie takie coś. Spojrzał na mnie odruchowo.
-Mam nadzieję, teraz ten pomysł nie wydaje mi sie taki dobry -stwierdził, mówił to innym głosem , w ogóle wydawł mi się trochę inny niż na uczelni- mogłem powiedzieć im prawdę jak mówiłaś i nie wciągać Cię w to dodatkowo. Żadno z nas nie miało by problemów, a teraz i Ty musisz się z tym zmierzyć i ja muszą brnąć w to kłamstwo - mówił patrząć co trochę na mnie - przepraszam Cię za to - powiedział - zaraz bedziemy na miejscu.
- Nie denerwuj się - powiedziałam dalej patrząc na niego.
-Nie patrz tak na mnie - powiedział patrząc i uśmiechając się do mnie a ja zrobiłam jak kazał- będziesz mi taka posłuszna już ?- zapytał z uśmiechem, bo choć nie patrzyłam na niego słyszałam to w jego głosie. 
-Nie przyzwyczjaj się drogi Starosto- powiedziałam, chodz to było bardziej w okno niż do niego. 
-Szkoda- powiedział- wyjdzie jakoś ten tydzień prawda ?Będzie dobrze ?- spytał gdy dojeżdzaliśmy do posiadłości jego dziadków, do ładnego domu z ogrodem, gdzie rosły piękne stare drzewa.
-Damy radę -powiedziałam patrząc na niego w tym samym momencie gdy on na mnie- poradzimy sobie, dałeś sobie radę z tyloma osobami na roku jako Starosta to z rodziną sobie na pewno dasz radę - powiedziałam uśmiechając się. Odwzajemnił ten gest. 
-Nie dawałem rady, sama widziałaś jak było- powiedział.
-Ale to rodzina- posumowałam- a zresztą to jest inaczej, znasz ich, oni Ciebie, będzie dobrze, w końcu to rodzina, prawda?- powiedziałam
-I jesteś Ty- dodał parkując samochód przed domem - mam Ciebie.
-Dasz radę  -powiedziałam i odpięłam pas choć sama poczułam się już nerwowo, sama nie wiedziałam czego mam się spodziewać, rozejrzałam się po tym miejscu, Starosta odpiął pas i odtworzył drzwi. Zrobiłam to co on, zaczął wyjmować z bagażnika torby, wzięłam różnież swoją torbę, a moje zdenerwowanie wzrastało. Jednak pomimo tego jak zachował się Mateusz jestem chyba zbyt dobra, bo chciałam dla niego dobrze pomimo to że mnie uśpi i że mnie przeniósł i wywiózł. 
-Damy radę- powiedział i wskazał głową stojącego niedaleko starszego pana, był to jego dziadek, przynajmniej tak przypuszczałam. I raczej miałam racje.- Choć -powiedział i poszliśmy w stronę starszego pana. Przywitał mnie on bardzo ciepło, przytulił i przywitał, Mateusz mnie mu przedstawił, jedmu i całej reszcie, babci, rodzicom. Spoglądał na mnie, widziałam że się martwi tym czy sobie poradzę i tym czy się to wszystko nie wyda. Jednak muszę stwierdzić, że szło nam dość ładnie. Nawet bardzo ładnie, do pewnego moemntu wszystko było dobrze. Przyjechaliśmy jednek bardzo późno i babcia Mateusza zaprowadziła nas do pokoju gdzie mieliśmy spać. Do jednago pokoju, gdzie było jedno łóżko, gdzie mieliśmy spać razem. Gdy tylo zamknęłam za nami drzwi chciałam go udusić, choć z jednaj strony to nie była jrgo wina. - damy radę - powtórzy zdanie z wcześniej. A ja tylko na niego spojrzałam. 
-Śpię na podłodzę - powiedziałam i wzięłam jedną z poduszek z łóżka .
-Ej, no co Ty, nie wygłupiaj się - złapał poduszkę, którą chwyciłam - coś wymyślimy, bo właściwie już razem spaliśmy - powiedział z uśmiechem, a ja tylko to skomentowałam podniesieniem brwi, a zrozumiał od razu- okey, zrobimy przegrobę z koca, wtedy żadno z nas nie będzie koło siebie, będziemy oddzieleni, pasuje?-spytał zabierając mi paduszkę i kładąc ją na odpowiednie miejsce. 
-Okey- zaczęłam szperać w torbie za jakąś piżamą, jednak poszukiwania szły mi kiepsko- Mateusz, czy Ty z Michałem spakowaliście mi coś do spania ? -spytałam po chwili szukania
-Spania?-spojrzał  po chwili wygladając z łazienki - no wiesz, chyba nie, ale możesz spać w bieliźnie - zaśmiał się.
-Mateusz ! Chyba sobie żartujesz - powiedziałam spoglądajac w torbę.
-Poczekaj-powiedział i podszedł do swojej torby i wygrzebał stamtąd jakąś koszulkę, którą rzucił w moją stronę - proszę - powiedział - a ja zamieniłam się z nim miejscem bo teram ja znikłam za drzwiami łazienki a on poszedł spać. Gdy wróciłam leżał na łóżku na swojej połowie, weszłam pod kołdrę i sama też poszłam spać. 
Dobranoc. 
herma7 : :
lip 16 2016 Impreza c.d.
Komentarze: 0

Gdy raz się coś przydaży biezbyt przyjemnego to człowiek raczej nie dąży już do takich sytuacji. Ale impreza, Michał i spanie. Coś wam to przypomnina? Bo mi tak. Nie chciałam tym razem zostać na noc w felernych akademikach. Odprowadziłam go , gdyż jego stan był gorszy niż mój a jednak mieszka na czwartym piętrze więc chciałam być pewna że dotrze tam na pewno. Nie dzwniło on do kumpli z pokoju, gdyż sam nie chciał akacji, a i oni wcześniej powiedzieli mu że nie nocują dziś na pewno w pokoju..iprezowicze jedni. Michał jednak nie chciał mnie wypuśćić, wymyślił że położy się na łóżku Mateusza a mi samej kazał do swojego. Bo gdyby jednak się zadrzyło że on wróci to lepiej by spali koło siebie niż na nowo miała by być taka akcja jak poprzednio. 

Zgodziłam się na takie rozwiązanie. Dostałam ponownie jakiś T-shirt, opatuliłam się kołdrą i poszłam spać. 

Muszę przyznać, że akademickie łóżka są wygodne ;-p

Przespałam całą noc, obudził mnie jednak znów hałas, nie miałam zamiaru otworzyć oczu, jednak uczucie ciepła, czyjeś bliskości sprawiła, że zmusiłam się do tego. Spojrzałam najpierw po ręcach, ktoś, jakiś osobnik miał je ze mną splecione, byłam cała objęta przez kogoś!  A do tego czyjeś piski czy coś nie pomagały mi w sytuacji. Chciałam się ruszyć jadnak utrudniało mi to objęcie. Zdecydowanem ruchem oderwałam się od nieznajomego, bo próby delikatne nie dawały mi jakiejkolwiek sukcesów. Mój ruch był tak szybki i zdecydowany, że zwaliłam go z łóżka a on by się łapać pociągnął mnie za sobą na podłogę. Tak, wylądowałam na nim, on na plecy ja na jego klatkę. A kobieta w śmiech. Dość szybko się podniosłam, Mateusz też gdy zobaczył ową Panią. Tak, to był Mateusz. I owa kobieta to jego matka z tego co się okazało. Wyobraźcie sobie sytuację, ja w koszulce i bieliźnie a Mateusz w spodniach, do tego Michał siedział cicho a matka Mateusza przypatrywała się nam. Chciałam przeprosić i wyjść by móc się ubrać, ale pani nie pozwoliła, uznała że to nie potrzebne bo ona na chwile tylko, jednak nie w moim stylu się komuś podporządkować i wyszłam . Mateusz ubrał koszulkę i zacząl rozmawiać z mamą...nie przysłuchiwałam się ich rozmowie, to nie była moja sprawa. Po dobrej chwili kobieta pożegnała mnie całusem w policzek i wyszła. Ja już ubrana chciałam wyjść, jednak Michał spytał Mateusza jak się to stało, że spał w jego łóżku. Co i mnie bardzo zaciekawiło. 

Mateusz zaczął coś wyjaśniać, że wrócił i widział, że ktoś jest w jego łóżku to stwierdził że będzie lepiej gdy położy się koło kumpla by nie było akcji- stwierdził to samo co i my. 

Wyszłam. 

Miałam zajęcia na uczelni, ćwiczenia wykłady i przysypianie bo człowiek styrany po imprezie. Chłopacy mało kiedy chodzili, dobra, nie chodzili, nieraz na koniec roku, bo trzeba było ustalić terminy egzaminów. Dziś czwartek, potem udzielnia miała 3 dni wolne, kolejna dwa to wykłady były więc można było sobie zrobić tydzień wolnego :) Co mnie zdziwiło tego dość zwyczajnego dnia. Gadanie głupie koleżanek, czułam, słyszałam jak kogoś porządnie obgadują, jednak zmęczenie wygrało. Położyłam głowę na zeszyt i udałam się w krainę snów. Było na tyle dużo ludzi, że nikt by tego nie zauważył. Jednak świat nie jest na tyle piękny, ktoś mocnym szarpnięciem oderwał mnie od kreatywnego zajecia. Mateusz-starosta wyciągnął mnie na zewnątrz, zdążyłam jedynie zabrać swoje rzeczy w garść i wyszłam  bo człowiek nachalny był. Stanęłam przed salą i chowałam rzeczy czekając aż powie to co chce, to co było na tyle ważne ż wyciagnął mnie z wykłady i nie mogło to poczekać. Jednak chyba chciał uzyskać kontakt wzrokowy bo czekał aż schowam wszystko.

-Dobra, mam do Ciebie sprawę, znaczy musisz coś dla mnie zrobić - powiedział dość poważnie i cały czas patrzył w moje oczy. Widziałam że trudno mu to powiedzieć, ze nie wie jak zacząć, a ja nie miałam na to ochoty by mu pomóc, nie się męczy jak coś chce. - Bo jest taka sprawa, że ..dziś była u mnie mama, widziałaś sama..-przerywał co chwilę- i ona chce bym wrócił na tydzień do domu, bo dziadkowie będę, a zdziadkiem słabo jest ostatnio, rozumiesz?- spytał tłumacząc.

-Tak, rozumiem ale nie wiem co ja mam z tym wspólnego, jest mi przykro, że Twoj dziadek ma się gorzej ale ja raczej nie pomogę mu ani Tobie w niczym, nie jestem lekarzem, zbyt wielu lekarzy też nie znam, więc przykro mi ale nie pomogę- powiedziałam to i odwróciłam się, bo chciałam wrócić na wykład. Jednak strosta złapał mnie za rękę i obrócił w swoją stronę.

- Ona myśli, że jesteś moją dziewczyną, że jesteśmy razem i kazała byś przyjechała ze mną-powiedział- pojedziesz ?- zapytał po przełkinięciu guli, która chyba na momence utkwiła w jego gardle. A ja niedowierzałam w to co usłyszałam. 

-Żartujesz sobie, prawda?-spytałam.

- A wyglądam żebym żartował-spytał patrząc na mnie na tyle poważanie, że stwierdziałam że serio nie żartuje. 

- Ale czemu? W ogóle czemu nie wyjaśniłeś że nie jesteśmy razem? Przecież wystrczyło powiedzieć prawdę. -zaczęłam mówić- i jak Ty sobie to wyobrażasz że ja od tak pojadę do Ciebie, bo wyszła taka sytuacja, oj nie ma mowy, ja mam plany i będziesz musiał powiedzieć rodzicom, że nie jesteśmy razem, a najlepiej weź swoją dziewczynę tam a nie obcą - mówiłam. 

-Ej, nie pomożesz mi ?-zapytał ostro.

-Nie.- powiedziałam i odeszłam

-Zastanów się nad tym, jutro wieczorem byśmy musieli jechać- słyszysz, już prawie krzyczał gdy to wypowiadał a ja wróciłam a salę. 

herma7 : :
lip 15 2016 Imprezy
Komentarze: 0

Byłam z kumplem na imprezie, on mieszka w akademiku ja niedleko wynajmuję mieszkanie. Jednak po imprezie, noc, ja pijana- więc Michał zaproponował bym spała u niego. Wcześniej dzownił do współlokatorów czy mogę, czy nie będę przeszkadzać, czy w ogóle oni będą. Okazało się, że nie miało być ich na noc, więc i zaproponował mi bym położyła się na łóżku jedym z jego kolegów. Trzeba dodać do historii, że znałam ich wszystkich, razem studiujemy, wszyscy na jedneym kierunku. Jednym z jego współlokatorów miałam też , jak by to nazwać bliższy kontakt, jednak nie będę się w to zagłębiać dziś gdyż było minęło i na te wspominki mi się nie zbiera dziś. A drugiego znałam gdyż to starosta naszego roku, tak i typowy chłopak, który podrywa laski, zreszta i tak jak Paweł. Fakt faktem najbardziej z nich wszytskich był ogarnięty Michał. 

Michał dał mi jakąś koszulkę bym nie spała w rzeczach i położyłam się do łóżka, może jeszcze chwilę pogadałam z nim i usnęłam jak dziecko. Byłam bardzo bardzo zmęczona więc nie ma co się dziwić. Jednak sen nie potrwał zbyt długo,a przynajmniej mi się tak wydawało. Usłyszałam huk drzwi i poczułam szarpnięcie. To Paweł trzasnęł drzwiami i to Paweł był odpowiedzialny za uczucie szarpniecia. Momentalnie się ocknęłam i nie tylko ja, koło mnie był Mateusz-strosta. Jakie było moje zdziwienie, że jestem z nim w jednym łóżku, choć myślę, że jego też spore. To przez to właśnie Paweł zaczął robić Mateuszowi awanture, a Michał próbował to jakoś załoagodzić. Ale sami wiecie jak to jest gdy trzech gości pijanych zaczyna się kłócić i każdy na swoje zdanie. Nic dobrego nie ma z tego. Więc ubrałam się gdy oni prowadzili dyskusje i zaczęłam szukać lusterka, co w pokoju chłopaków, a przynajmniej ich jest dość żadkim zjawiskiem , przez co właśnie zostałam zauważona i kochani chłopcy zamilkli. Poszukiwania bezowocne jednak jakiś sukces wyszedł z tego. Najpierw zwróciłam się do Michała, przeprosiłam za problem, kłopot i podziękowałam za dobre chęci i miłe towarzystwo :) , potem odwróciłam się w stornę Mateusza- przez chwilę sama nie wiedziałam co powiedzieć. Zaczęłam od jakiego sorry, powiedziałam że Michała dzownił, że myśleliśmy że nie wróci i dlatego tak wyszło. A na koniec spojrzałam na Pawła. 

-Nie wiem tak ogółem o co Ci chodzi Paweł, że zacząłeś taką awanturę właściwie bez powodu. Z tego co słyszałam to sam tu z kimś przyszedłeś a Mateusza za pomyłkę ochrzaniasz. Zachowujesz się jak byś był zazdrosny, ale nie widzę powody żadnego, który miał by mi to tłumaczyć..tak więc tyle..dobranoc Panom.

I wyszłam. 

Ale jednak na tym się nie skończyło ..

herma7 : :