Archiwum 31 lipca 2016


lip 31 2016 Dzień 8
Komentarze: 0
Dochodziła siódma, spostrzegłam, że leżę koło niego i niedługo obudzi się i wrócimy, wrócimy do rzeczywistości. Musiał mnie przenieść z dołu, mieliśmy spelecione ręce, byłam na tyle blisko, że mogłam łatwo wyczuć bicie jego serca. W pokoju była taka cisza, że wystarczyło wsłuchać się, był spokojny, nie taki jak wczoraj. Odsunęłam się od niego i wyszłam z łóżka. Ubrałam się, spakowałam resztę drobiazgów i zeszłam na dół. Babcia i dziadek Mateusza już pakowali do jego samochodu jakieś pakunki, zapewne to jedzenie, typowe słoiki na życie studenckie. Zrobiłam kawę i usiadłam przy stole, widziałam przez okno tą starszą parę. Widziałam ich wzrok, to jak na siebie patrzyli, jak bardzo się kochali. On martwił się o nią a ona o niego, po mimo upływu lat wiąż było widać w nich tą miłość i troskę. 
-Też chciałbym znaleźć kogoś takiego - usłyszałam za plecami nagle, to Mateusz stał za mną i również patrzył na swoich dziadków - wielka miłość, tylko czy jest ona dana wszystkim - powiedział i usiadł naprzeciwko mnie z pytajązym wzrokiem. 
-Na pewno kiedyś spotkasz tą jedyną - powiedziałam i zamoczyłam usta w kubku kawy, mój wzrok spadł na dół, nie mogłam na niego patrzeć, przychodziło mi to z trudem. Za moment będziemy jechać, trasa i będę u siebie. Skończy się. 
-Kochani- powiedziała babcia Mateusza- dziadek poszedł po wasze torby, już wszystko spakowane, zjecie i jak chcecie będziecie mogli jechać. 
Tak jak powiedziała tak i zrobiliśmy, jeszcze przed wyjazdem babcia Mateusza chciała zrobić nam zdjecie na pamiątkę. Dziadek kazał nam się objąć, podeszłam do niego a on mnie objął, gdy tylko to zrobił poczułam dreszcz na swoim ciele. To może być jedno z ostatnich przytuleń, czułam jak na mnie patrzy jednak sama ja patrzyłam w migawkę aparatu. Za długo nie wytrzymałam odwróciłam wzrok w jego stronę, przyglądał mi się , patrzył wprost w oczy. 
-Starczy już dzieci - usłyszeliśmy nagle  -dziękujemy wam - powiedział dziadek. A my rozłączyliśmy się i wsiadliśmy do samochodu. Większość drogi zerkał na mnie jednak się nie odzywał. Ja też nie miałam śmiałości by coś powiedzieć. Wiedziałam, że Adam będzie na mnie czekał w miejscu gdzie się zatrzymamy. Nie powiedziałam tego mu, nie wiedziałam jak. Zajechaliśmy na miejsce, wtedy wyszłam szybko z samochodu, bo widziałam, że chce porozmawiać. Otworzył bagażnik, wyjąłam torbę i odwróciłam się, Adam już czekał na mnie niedaleko. Szedł w moją stronę. Zdąłyłam zrobić parę kroków gdy Mateusz zatorował mi drogę. Czułam jak serce zaczyna mi szybciej bić. 
-Zadzwoniłaś po niego?- spytał 
-Sam chciał przyjechać po mnie- powiedziałam i chciałam już go ominąć.
-I tak się skończy ?-spytał a ja stanęłam - po tym wszystkim odejdziesz od tak?
- Sam mówiłeś, że co tam to zostaje między nami a gdy wrócimy wszystko wróci do stanu poprzedniego, tak jak by się nic nie wydarzyło. Taka była umowa. - powiedziałam i czułam że powinnam odejść bo nie wytrzymam tego. 
-Umowa? - powiedział z śmiechem- Jaki stan poprzedni Monia! Chyba to co się wydarzyło nie zostanie od tak zapomniane. Ja nie zapomnę.- powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Odjął mnie- nie uciekaj ode mnie, proszę- powiedział i Adam odciągnął mnie od niego. 
-Cześć- rzucił mu i odszeł ze mną od niego.
Nie minął moment gdy poczułam silne pociągnięcie, Mateusz mnie odciągnął i przyciągnął do siebie, złapał mnie tak bym nie upadła i pocałował. Czułam ciarki i dreszcze i wszystko co tylko jest możliwe. 
-Nie odpuszczę- powiedział w moje usta- nie zapomę. 
Powiedział i zostałam od niego odciągnięta. Resztę dnia spędziłam w łóżku, próbując zapomnieć, wypersadować go sobie z głowy. Jednak gdy chciałam o tym zapomnieć to jeszcze bardziej było mi go brak. Jego przytulania, pocałunków, całego jego. 
Muszę szybko o nim zapomnieć. 
herma7 : :