Archiwum 21 lipca 2016


lip 21 2016 Dzień 2
Komentarze: 0

 Leżałam, nie chciało mi się otwierać oczu, moje powieki były jeszcze takie ciężkie. Było mi tak przyjemnie i miło, byłam opatulona i.. właśnie coś jednak do końca mi nie grało. Byłam opatulona, moje ręce były zplecione z ręcami Mateusza, znów, leżeliśmy na środku łóżka, choć każde z nas kładło się na swojej połowie. Leżałam do niego tyłem, a jednak byliśmy w siebie wtuleni, nie wiedziałam jak mam się poruszyć by go nie obudzić by się nie zorientował.  Bo jednak nie chciałam by doszło do niezręcznej sytuacji. 

*
Nie spałem już, jednak nie chciałem wstawać. Głupio się przyznać ale było mi przyjemnie z nią w jednym łóżku, a tym bardziej, że miałem ją wtuloną w siebie. Nie wiem właściwie jak to się stało, musieliśmy jakoś w nocy to zrobić, bo jednak każde z nas położyło się swojej połówce i oddzieliśmy się kocem, musieliśmy się bardzi kręcić i dlatego do tego doszło, widzę że zaczyna się poruszać. Stara się odsunąć ode mnie, pewnie zauważyła to i stara się wybrnąć z tej sytuacji, jednak nie zamierzam jej tego ułatwiać. 
*
Widziałam, że nadal śpi. Strałam się jak najdelikatniej od niego odsunąć, nie chciałam by się obudził, jednak kierował cała noc i też nie chciał by doszło do głupiej sytuacji. Właściwie bardziej o to mi chodziło. Odsunęłam się już z lekka i teraz powinno pójść z górki. Przechyliłam lekko cały swój tłów a on przyciągnął mnie ręką do siebie, teraz to objął mnie całą, zrobił to z taką łatwością jak bym była lalką. Teraz nie miałam już pojęcia jak się od niego uwolnić, westchnęłam sobie cicho i stwierdziłam chwilowe poddanie. Jednak nie zamierzałam by to podanie był zbyt długie. Porażki nie są w moim stylu. Obróciłam się lekko na tyle ile mogłam i było mi wygodnie i z całej siły uderzyłam łokciem w rzebra Starosty co spowodowało puszczenie mnie - czyli cel uzyskany. Mateusz był jednak lekko zszokowany. 
-Wariatka !- krzyknął na dzień dobry 
-Mi też miło Ciebie widzieć- powiedziałam mu na powitanie
- Jezu na co Ty mnie skazałeś -powiedział i usiadł na podłodze na której wylądował przez uderzenie - ehh, kobiety, co jedna to gorsza - powiedział i spojrzał na mnie uważnie.
-Musimy pomagadać o paru sprawach skoro i tak tu jestem - powiedziałam idąc do łazienki - powiedz mi coś o nas, jak niby długo ze sobą jesteśmy i takie tam, żebyśmy mieli zgodne wersje, okey? I jakieś rzeczy o Tobie, które powinnam wiedzieć- powiedziałam myjąc buzie- i to co powiedziałeś im o mnie- dopowiedziałam.
-Ehh..no tak ..więc właściwie to wiele im nie powiedziałem -zaczął i chyba się ubierał - wiedzą jak masz na imię, nazwisko, że razem studiujemy, że jesteś w moim wieku, że jesteś moją dziewczyną - mówił.
-I tyle, tak ?- spytałam wyglądając z łazienki z szczoteczką w buzi 
-Właściwie to tak - powiedział idąc w moją stronę do łazienki- a co ja miałem im jeszcze powiedzieć - zaczął się tłumaczyć 
-To właściwie dobrze - powiedziałam - to co powinnam o Tobie wiedzieć, albo o nas ?- spytałam a on stanął koło mnie ze szczoteczką i teraz już razem myliśmy zęby, ja kończyłam a on zaczynał, wyplułam wszystko z buzi i usiadłam na zlewie by mnie widział. 
- Jesteśmy z miesiąc razem -powiedział patrząc na mnie , chyba czekał aż coś powiem lecz nie miałam zamiaru - spodobałem Ci się, zagadałaś do mnie i zaczełaś mnie zaczepiać, chciałaś się umówić aż w końcu się zgodziłem- mówił i chyba czekał aż coś w tym zmienię, jednak to jego kłamstwa to jego historia i ja się tylko mam tu podpasować. 
-Okey- powiedziałam i zeskoczyłam z blatu by móc się ubrać.
-Ej-usłyszałam za sobą - nic nie powiesz -powiedział Starosta idąc za mną-odpowiada Ci to?-powiedział i mnie odbrócił do siebie 
-Tak -powiedziałam spokojnie- to wkońcu Twoje życie
-Racja, gdy wrócimy wszystko wróci do normy, będzie jak było, tak jak by się to nigdy nie zdarzyło, każdr z nas będzie żyło swoim życie - mówił mi to patrząc mi w oczy.
-Racja, pare dni cyrku i wrócimy do normalnego życia- powiedziałam i wyrwałam swoją rękę z jego. Wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki się ubrać, dopracowaliśmy jeszcze parę rzeczy by nasze kłamstwa wyszły na wiarygodne. Koło dziesiatej zeszliśmy na dół, powitał nas dziadek Mateusza, był on kochany, było mi szkoda okłamywać tego starszego pana, traktował mnie praktycznie jak wnuczkę. Był tak kochany, tak opiekuńczy, całkowite przeciwieństwo mamy Mateusza, jego córki. Jak na razie nie było taty Mateusza musiał gdzieś wczesnym rankiem wyjechać. Jednak i on był bardzo miły. Dziadek Starosty trzymał mnie zdaleka od mamy Mateusza przez cały dzień, można powiedzieć, że ten dzień spędziłam tylko z tym uroczyn starszym panem, nauczył mnie jazdy konnej, choć bardzo się bałam, zabrała mnie na spacer, zebrałam z nim dla jego żony piękne kwiaty, byłam z nim na zakupach, spacerowałam z nim, dużo rozmawiam. Można powiedzieć że ten dzień spedziłam tylko z nim, nie jedliśmy obiadu, kupiliśmy drożdzówki, dziadek Mateusza stwierdził, że chce pobyć zdala od nich wszystkich. Zabrał mnie w przepiękne miejsce nad stawem, było tam tak piękne, że nie chciałam stamtąd iść. Starszy pan pozwolił mi tam zostać a sam udał się do domu, gdyż robiło się późno. Choć ten dzień spędziłam tylko z jedną osobą i bardzo przyjemnie to czułam się źle, czułam się zlą osobą. On tyle dla mnie zrobił dziś a ja tak na prawdę jestem dla niego obcą osobą, jestem nikim. Siedziałam tak i nie chciałam przez to się stąd ruszyć choć widziałam na wodzie krople deszczu. 
-Co Ty tu robisz ?- usłyszałam za sobą ale nie miałam zamiaru się odezwać- mówięc do Ciebie, przecież , hallo!
-Siedzę -odpowiedziałam spokojnie nie patrząc na niego 
-Jakaś Ty spokojna, zaraz będzie lać, natychmiast choć - powiedział głośniej
- Ładnie tu - powiedziałam odwracając głowę do niego, a on wyciągnął rękę w moją stronę, nie chwyciłam jej ale wstałam i w tym momencie zaczęło padać bardzo mocno, wręcz lać, biegliśmy ile sił w nogach a dom był i tak daleko. Przystałam na chwilę, deszcz był bardzo ciepły, spojrzałam w górę i obkręciałam się parę razy.
-Co robisz?- zapytał Starosta wracając się do mnie, a ja tylko się uśmiechnęłam i obkręciałam wokół własnej osi- jesteś kompletną wariatką wiesz ? powiedział i chwycił mnie za ręce, myślałam że pociągnie mnie do ucieczki jednak on chwycił mnie do tańca. Szczerze mnie to zdziwiło jednak nie protestowałam. Obracał mnie i sam się śmiał, oboje skakaliśmy po kałużach i kręcilśmy się w kółko. Jednak obkręciłam się zbyt mocno bo moja równowaga została naruszona a Mateusz od razu zareagował, złapał mnie w ramiona bym nie upadła. Wiedzieliśmy w tym momencie, że starczy nam tych charców i czas wracać do domu. Tam już wszyscy chyba spali. Po cicho i po woli weszliszmy na górę gdzie po kolei każe z nas się wykąpało i weszło pod kołdrę .
-Jeśli i tym razem obudzę się obok Ciebie to również oberwiesz z łokcia - dodałam przed spaniem. 
-Bez obaw, ja się nie mam zamiaru naprzykrzać - powiedział- chyba ten dzień minął nam dość dobrze nawet.
-Chyba nie było tak źle.- odpowiedziałam ale jednak chciałam iść spać i obudzić się i był kolejny i kolejny i kolejny i skończyło się to - dobronoc 
-Dobranoc moja dziewczyno- zażartował Starosta. 
herma7 : :